Drzemie we mnie dusza poety
Niespełnionego – dopowiem niestety,
Co się uaktywnia zawsze poniewczasie,
Zawsze po północy, gdy mózg jak na kwasie.
I zawsze tuż przed sesją albo też w jej trakcie.
Nie ma wcale mowy tu o żadnym pakcie:
„Mózgu, teraz się uczysz, potem sobie figluj!”
On się na to nie zgadza: „Nie! I taki ci chuj!”.
Ja już go nie okiełznam, ja już nie wytrzymuję.
I mówię do niego ostro: „Dostanę przez ciebie dwóję!”
Jednakże cóż poradzisz, jeśli poradzić się nie da?
Mam tylko cichą nadzieję, że z tego nie będzie bieda.
__________________________________________
Taka już moja rola: trochę sobie ponarzekać.
PS W tym momencie jestem gdzieś między "dziwi się" a "szuka motywacji".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz